Bliżej dali

W przestrzeni, którą budują fotografowie artyzm jest stanem przejściowym bez przeszłości i przyszłości, niezbędnym, aby wejść w tajemnicze piękno. Artysta odkrywa w świecie tylko to, co już nosi w sobie; jednak wszelkie odkrycia wymagają działania. Poprzez działanie przedstawiamy (opisujemy) siebie i świat. Ich zespolenie wyobraźni z realnością, upojenia z trwożną zadumą i gwałtowności z uspokojeniem koja ból wynikający z pewnej niemożliwości.
Jeżeli fotografom starczy uwagi, skupienia i przygotowania, zostanie od nich ślad mogący pomóc wyobraźni i pamięci innych. Ożyją ich obrazy, a myśli powędrują ku tajemniczej „dali”, gdzie rodzi się iskra wskazująca słońce. W końcu czym byłby te zdjęcia, gdybyśmy co pewien czas nie odkrywali ich dla siebie, nie patrzyli na nie z bezinteresownym zachwytem i podziwem? Szukamy ustawicznie dla siebie i innych blasku w twarzach, które wydają się rzeźbione, ryte w twardej materii, w kamiennych, obsesyjnie piętrzących się krajobrazach, metalicznym dźwięku kolorów, w nerwowej plątaninie linii. Autorzy budują swoje wypowiedzi nader swobodnie, prawie beztrosko i chętnie sięgają po język potoczny. Rozkład świateł i cieni, wynikających z surowego konstruktywnego postulatu uproszczeń i przeciwstawień, wydaje się zdawkowy, charaktery mieszczą się w swoich schematach.
Różne fotografie uderzają w różne centra wrażliwości, uruchamiają różne reakcje. I zdarza się, że każda z odmiennych interpretacji obrazów daje się umotywować i usprawiedliwić równej wartości argumentami. Samo „dzieło” bowiem upoważnia do tego, aby było rozumiane wielorako.
Etap tematyzacji jest bardzo ważny dla przebiegu twórczego, stwarza jego wewnętrzną konieczność. Od niego zależy wymowa artystyczna prac ich autentyczność, ich siła oddziaływania. Jaka jest siła oddziaływania tych wszystkich prac, prac poszczególnych fotografów? Godne uwagi jest to, że zdjęcia przecież różnych autorów stają się obszarem konsolacji dla wszystkich fotografujących.

Leszek Lesiczka

Dodaj komentarz